Teatr jednego aktora. Scenariusz i reżyseria: życie

Nie lubię wtrącać się w czyjeś życie. Nie lubię też, gdy ktoś wtrąca się w moje. Z resztą chyba nikt nie lubi, zwłaszcza jeśli jest to nachalne i bez naszego przyzwolenia. Bo komuś coś się wydaje. Wydaje się, że nas zna. Wydaje się, że ma większe doświadczenie; wydaje się, że jest osobą, która jest w stanie nam pomóc. Szkoda tylko, że to "wydaje się" jest tylko obrazem, który tworzony jest z powierzchownych elementów. I ma rację. Wydaje się. A jaka jest prawda? Kto gra i jak wygląda scenariusz tego przedstawienia?

Oceniamy innych. Każdy z nas. Psychologia o tym wie od dawna. W szkole, na studiach również o tym mówią: efekt pierwszego wrażenia. W końcu to pierwsze sekundy decydują o tym do jakiej "klasy" kogoś zakwalifikujemy: lubimy go czy nie lubimy? Jest ładny czy brzydki? Jest pewny siebie czy zagubiony? Chcemy z nim kontynuować rozmowę czy nie? Jest irytujący czy da się z nim fajnie spędzić czas? Tak. Ja również oceniam. Ty - też. Nawet teraz, czytając ten tekst. 

Kilka sekund - obraz na wiele, wiele dni, tygodni. Czasem lat. Dopiero z biegiem czasu zmieniamy swoje podejście mówiąc: o, jednak się myliłem co do niego! 

Oceniając innych zapominamy o tym, że sami również jesteśmy oceniani. Jednak oceniamy ludzi tak naprawdę kompletnie ich nie znając. Nie wiedząc co kryje się pod maską uśmiechu - może tam być morze łez, cierpienia. Nie wiemy co kryje się pod maską smutku - czy ta osoba właśnie coś straciła? A może jest po prostu zmęczona i nie ma sił już na przyjmowanie kolejnych ciosów?  Nie wiemy co kryje się pod maską ciągłego gaduły - może to jest jedyny sposób na zwrócenie na siebie uwagi, której potrzebuje, ponieważ nie ma do kogo otworzyć paszczy? Nie wiemy co kryje się za milczeniem - złość, nienawiść, smutek, aprobata? A co za notorycznym spóźnieniem - olewczy tryb życia, czy nawał obowiązków z rana? A nie łatwiej zapytać: słuchaj, co się dzieje? Przecież to widać, że coś jest nie tak!

Nie należę do osób wylewnych. Nie lubię dzielić się swoim życiem z osobami, których nie znam. A zaufanie buduje się u mnie latami, o ile w ogóle ktokolwiek jest w stanie je we mnie wzbudzić. Lekka paranoja? Może. A może tylko system zabezpieczający przed kolejnymi rozczarowaniami? A wszystko zawdzięczam ludziom, którzy już sto razy mnie okłamali; którzy wbili mi nóż w plecy; którzy odwrócili się, kiedy najbardziej ich potrzebowałam i którzy po prostu skrzywdzili. (I mimo wszystko życzę im jak najlepiej).

Nie mówię ludziom o swoich planach. Nie mówię o swoich problemach. 
W trakcie szkoły  średniej, studiów, po studiach - grono znajomych jest tak duże - że nawet nie liczę kogo, kiedy i jak poznałam. Ile osób z poza grona rodziny (wyliczając w to również ex) widziało mnie płaczącą? 

Dwie.

Jedna to przyjaciółka tuż po moim rozstaniu, gdy po policzku spłynęła sobie samotna łza (czy to już można nazwać płaczem?), a druga to osoba totalnie obca, która widząc jak osuwając się po ścianie zaczynam płakać. 

Dwie osoby na XXXX znajomych, z którymi spędzałam po kilka lat swojego życia. Ile osób zna moją historię?  Może z 5 zna kilka podartych i niepełnych faktów. Jedna, która zna mnie na wylot. A cała reszta dopisuje swoją historię. I pociąga za sznurki aktorów grających na scenie życia.

I teraz możesz zarzucić mi sprzeczność: przecież ostatnio pisałaś o tym, by prosić o pomoc, kiedy jest nam źle. Owszem. Pisałam. I nadal to podtrzymuję. Jednak pamiętajmy, żeby nigdy nie robić czegoś wbrew sobie. Intuicja też wiele ci podpowie. Jestem tego pewna! 

Ludziom nigdy jednak nie dogodzisz. 
Jedni zarzucają mi, że jestem zbyt szczęśliwa i pytają czy coś ćpałam, inni zarzucają mi brak radości życia i każą się ogarnąć i być szczęśliwym. Serio? Czy mam ze sobą nosić dwie maski i zakładać je podczas spotkań z konkretnymi ludźmi? Czy dzielimy się tylko na dwie skrajne grupy i nie ma nic pomiędzy? (tak jak to jest z polityką - tylko PiS albo PO;  tak jak jest w Biblii - bądź zimny albo gorący, ale nigdy letni; czy w końcu tak jak jest w kwestionariuszach, gdy na pytanie musisz odpowiedzieć tak lub nie, ale chce powiedzieć TO ZALEŻY).

Teatr. Teatr życia codziennego. Teatr jednego aktora. 

Dziękuję za przybycie. Kurtyna. 



Komentarze

Popularne posty